Runway
Kapitan
Dołączył: 04 Cze 2013
Posty: 1353
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:58, 06 Wrz 2013 Temat postu: Wielki wybuch - czyli jak to wszystko się zaczęło |
|
|
Witam serdecznie szanowne grono.
Napiszę o tym, co doprowadziło do zainteresowania się przeze mnie lotnictwem, symulatorami, oraz tym, co doprowadziło do powstania forum.
Część I
Otóż za górami, za lasami, pod Olkuszem, jest takie miasteczko, które zwie się Kraków. A w tym oto Krakowie mieszka sobie Patryk. I kiedyś ten właśnie Patryk, mając jakieś 10-11 lat, zauważył w sklepie grę, na której był narysowany samolot.
Patryk lubi samoloty. Po drodze na prowincję ma lotnisko, gdzie kiedyś jego tata stawał, pokazywał mu samoloty, wsiadał do nich i nawet ma trochę zdjęć z nimi. No dobra, ale powracając do tej gry. Tytuł mu sugerował, że jest to gra, w której jest się pilotem samolotu, kieruje się nim, startuje i w ogóle, że jest fajna. Do teraz pamięta słowa, które w tamtej chwili powiedział mamie, z którą był w sklepie: Ta gra jest super, muszę ją mieć!
I tak też się stało. Patryk przyszedł ucieszony do domu, odpakował grę i jego oczom ukazały się cztery płyty. Jakże był wtedy zdziwiony, bo dotychczas widywał gry z jedną, no może czasem dwiema płytami. Patrykowi grę zainstalował jego dużo starszy brat, Michał, który po spoglądnięciu na instrukcję gry stwierdził, że jest to bardzo trudna gra i że on by w nią nie umiał grać, co dopiero taki kurdupel jak Patryk.
I w tamtej chwili miał rację. Nie od razu Kraków zbudowano. Patryk włączył grę o tytule Flight Simulator 2002 i oczywiście zdezorientowany wszystkimi opcjami, wybrał któreś łatwe według gry zadanie, które polegało na sterowaniu... Boeingiem 737 przez świecące kółka. Oczywiście takie dziecko jak Patryk nie umiało sterować taką maszyną. Ale powciskał parę razy klawisz w lewo, później w prawo, do góry i w dół. Tak nauczył się podstawowych podstaw.
Lecz najpierw małe kroki. Po zapoznaniu się trochę z menu symulatora, Patryk wybrał samolot Cessna 152, a lotnisko i inne opcje pozostawił niezmienione. Trochę zajęło mu, zanim zaznajomił się z urządzeniami w tym małym samolocie. Lecz spróbował poruszać trochę rzeczy, dzięki czemu dowiedział się, że jak przesunie czerwoną dźwigienkę do okna, to samolot jedzie, a jak przesunie dźwigienkę do siebie, to samolot zwalnia, aż w końcu staje.
I w taki sposób doszło do tego, że łącząc doświadczenia z latania Boeingiem 737, oraz to, czego się nauczył na ziemi w Cessnie, udało mu się wystartować tym małym samolotem. Wystarczyło dźwignię popchnąć do okna, a jak już szybko jechał, to przytrzymać strzałkę w dół. Dużo czasu zajęło Patrykowi latanie nad miastem, aż troszkę zrozumiał, o co w tej grze chodzi i że brat miał rację. Tak, ta gra była trudna.
Bardzo wielkim wtedy dla Patryka sukcesem było udane lądowanie na którymś z nowojorskich lotnisk, bo wszystkie poprzednie próby lądowania kończyły się albo odbiciem samolotu wysoko nad ziemię albo przeciągnięciem. Patryk zobaczył, że istnieje coś takiego w FS-ie jak szkoła. Jednak nie wytrzymał długo, bo mało co mu wychodziło i pomyślał, że on się nauczy lepiej. I tak wylatał na małej Cessnie swoje pierwsze kilka godzin.
Część II
Jak postanowił - tak zrobił. Zamiast uczyć się latać w szkole, która dołączona była do Flight Simulatora 2002, Patryk postanowił, że nauczy się sam i poszuka wszelkich potrzebnych informacji na temat latania w internecie. Dosyć szybko nauczył się wszystkiego, co potrzebne jest do latania małymi maszynami.
Patryk znalazł później informacje dotyczące wirtualnej kontroli lotów. Bardzo zapragnął tam dołączyć. Jednak zainstalowanie wszystkich potrzebnych rzeczy i opanowanie materiału było dla niego ogromnym wyzwaniem, przez co chciał już zrezygnować. Jednak chwilkę później wypowiedział do siebie słowa, które do dziś dokładnie pamięta: Zaraz, ja serio nie umiem tego zrobić, czy po prostu mi się nie chce?
Można było jednak jedno połączyć trochę z drugim. Patryk wtedy nie umiał zrobić wszystkiego, przez co odechciało mu się zainstalowania programów i czytaniu wielu stron tekstu, który miał go przygotować do wstąpienia w szeregi pilotów. Jednak wystarczyła determinacja, a wszystko, rzecz jasna powoli, udało mu się zainstalować i nauczyć się wszystkiego, co potrzebne.
Patrykowi całkiem dobrze szło latanie, lecz postanowił, że zrezygnuje z uczestnictwa w VACC dlatego, że posiadając Flight Simulator 2002, nie mógł instalować bardzo potrzebnych scenerii lotnisk, przez co bardzo często miał kłopoty.
Po zrezygnowaniu postanowił, że nauczy się latać większymi samolotami. Jednak widział, że nie wychodzi mu to za dobrze, więc przesiadł się z powrotem do małej Cessny. Później Patrykowi zepsuł się komputer i musiał zakupić nowy. Malutkiego laptopa.
Część III
Patryk powątpiewał w to, że na nowym, malutkim komputerku w ogóle w coś uda mu się pograć. Lecz bardzo dużym zaskoczeniem było gdy okazało się, że będzie mógł latać we Flight Simulatorze... 2004. Co prawda wersja 2002 i 2004 pod względem grafiki chyba się nie różnią, lecz na pierwszy rzut oka Patryk zrozumiał, że nowsza wersja jet po prostu lepsza.
Patryk odbył kilka lotów małą Cessną i postanowił, że musi się nauczyć latać na większych maszynach. Poczytał wszystkie instrukcje; jak poprawnie wystartować, jak lecieć i jak bezpiecznie wylądować. Jak lądować wizualnie, a jak z pomocą ILSa.
Boeingiem 737 serii 400 latał na dosyć krótkich trasach, przeważnie z Balic na Okęcie i odwrotnie, aby dobrze nauczyć się latać. Najtrudniejsze było dla niego oczywiście lądowanie, lecz każde kolejne było coraz lepiej wykonane. Po kilkunastu czy kilkudziesięciu godzinach lotów tym samolotem, mógł stwierdzić, że umie bezpiecznie nim latać (i jeździć).
Kilkadziesiąt kolejnych godzin lotów tym samolotem przebiegało bardzo dobrze, lecz Patryk pomyślał, że chciałby wnieść więcej realizmu do gry, bo do tej pory wyglądało to tak, jakby w samolocie był tylko on.
Pobrał więc program FSPassengers, który dodaje wirtualnych pasażerów, oraz całkiem dobrze ocenia lot. Od tamtej chwili Patryk mógł poczuć, że nie leci tylko sam, oraz że musi dbać o pasażerów.
Chciał jednak czegoś więcej. Mianowicie, że fajnie by było spotkać w powietrzu lub na jakimś lotnisku samoloty prawdziwych linii, jak LOT czy Lufthansa. Pobrał program World of AI, zainstalował kilkadziesiąt linii lotniczych i z wielkim uśmiechem na twarzy rozpoczął grę na krakowskim lotnisku.
Patryk zawiódł się, bo w Balicach stały tylko dwa samoloty i to jeszcze defaultowych linii. Lecz prędko zauważył, gdzie jest problem - na lotnisku istniały tylko trzy gate'y. Trochę zrezygnowany poszukał rady w internecie, co zrobić z tym problemem, jak można dodać kolejne gate'y. Znalazł program, który nazywa się Afcad. Myślał, że będzie to bardzo zaawansowany program i nie uda mu się nic zrobić, jedynie popsuć. Lecz zaryzykował i okazało się, że obsługa Afcada jest bardzo prosta. Dodał trochę gate'ów do Balic, ba, w końcu mógł przedłużyć pas, zrobić nowy, zbudować drogi kołowania, dodać nadajniki, po prostu wszystko super, łał.
Miło się latało, gdy obok był Airbus Aerofłotu, Boeing Lufthansy, Saab OLT czy Embraer LOTu. Jednak to dla Patryka było jeszcze za mało. Zapragnął zbudowania swojej linii lotniczej. Poszukał informacji w internecie, które trudno było znaleźć. I tak małymi krokami, z wieloma godzinami spędzonymi na pisaniu jakichś cyferek w notatniku, udało mu się zrobić linię, która w chwili obecnej posiada kilkanaście samolotów i obsługuje kilkadziesiąt tras, w tym transatlantyckie. Bardzo miłe dla Patryka było spotkanie samolotu swoich linii lotniczych na jakimś lotnisku. Zabawa dzięki temu stała się jeszcze milsza.
Do dnia dzisiejszego Patryk zgromadził ćwierć tysiąca stron dokumentacji, dzięki czemu nauczył się bardzo dobrze latać Boeingiem 737 serii 400.
Od lewej: dokumentacja stworzonych przeze mnie linii lotniczych, krótki manual do Boeinga 737-400, calutka dokumentacja, czyli lotniska, korytarze i wszystko co potrzebne do latania, zawierająca ponad 160 stron, instrukcja od Boeinga, która mówi mi, co robić w awaryjnych sytuacjach.
Część IV
Patryk od kilku lat miał kilka kont na portalu zapytaj.com.pl, później pod innym adresem. Kilka dlatego, że miał i ma dosyć specyficzne poglądy polityczne, co nie wszystkim pasowało. Zakładając najnowsze konto - LandingOnRunway25L - postanowił, że ograniczy się z wygłaszaniem swych racji, czy nie-racji. Za to dużo udzielał się w tematach związanych z lotnictwem.
Patryk czasem lubił napisać coś o odbytym locie, jaki był, jak przebiegał, albo pożalić się, że coś poszło nie tak, albo ile to kółek nad Krakowem zrobił czekając na lepszą pogodę, aż w końcu poleciał na Okęcie.
W pewnej chwili wpadł mu do głowy pomysł, że skoro lubi czasem zrobić sprawozdanie z lotu, to może założył by bloga. Zapytał się więc kolegów z portalu, co sądzą o takim pomyśle. Wielu z nich było bardzo pozytywnie do tego nastawionych, lecz zaproponowano mu, aby może zrobił forum, by nie tylko on opisywał loty.
Tak też się stało. Patryk zrobił calutkie forum, logo i inne pierdoły, i zaczęli się rejestrować pierwsi wirtualni piloci, oraz zaczęły pojawiać się pierwsze posty i sprawozdania z lotów. Do dziś przetrwało trzech aktywnych użytkowników, którzy razem tworzą zgraną załogę forum z ponad 1,5 tysiąca wiadomościami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Runway dnia Pią 14:52, 22 Sty 2016, w całości zmieniany 4 razy
|
|